• tło nagłówka strony

Błyskawiczna powódź przetoczyła się przez idylliczny kanion lazurowych wodospadów; poszukiwania wędrowca zakończyły się złamanym sercem

Żołnierze Gwardii Narodowej Arizony z armii USA kierują turystów uwięzionych przez gwałtowną powódź do śmigłowca UH-60 Blackhawk w sobotę 24 sierpnia 2024 r. w rezerwacie Havasupai w Supai w Arizonie. (Major Erin Hannigan/US Army via AP)ASSOCIATED PRESS SANTA FE, NM (AP) — Gwałtowna powódź, która zamieniła serię idyllicznych, lazurowych wodospadów w monstrualną brązową pianę, była gwałtowna, ale nie jest niczym niezwykłym w porze deszczowej lata w rezerwacie Havasupai, jednym z najbardziej odległych zakątków kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, który przyciąga turystów z całego świata.

Ale tym razem gwałtowny przypływ wody, który zmusił setki wędrowców do szukania wzniesień – niektórzy w zakamarkach i jaskiniach w ścianach kanionu – okazał się śmiertelny. Kobieta została porwana przez fale w kierunku rzeki Kolorado w Wielkim Kanionie, co zapoczątkowało całodniową akcję poszukiwawczo-ratunkową z udziałem Służby Parków Narodowych w wyjątkowym miejscu, poza zasięgiem telefonów komórkowych, w pustynnych kanionach dostępnych jedynie pieszo, na mułach lub helikopterami. Trzy dni później, 30 kilometrów w dół rzeki, grupa rekreacyjnych spływów rzecznych zakończyła poszukiwania. Później ocaleni i ratownicy kurczowo trzymali się opowieści o wspólnym żalu, wdzięczności i szacunku dla wód, które niespodziewanie stały się gwałtowne.

Najpierw deszcz, potem chaos
Dzień gwałtownej powodzi zaczął się jeszcze przed świtem dla turystów schodzących do zielonego kanionu podczas 13-kilometrowej wędrówki krętymi szlakami do wioski położonej w sercu rezerwatu Havasupai.
Stamtąd turyści wędrują w kierunku miejsc, które chcą zobaczyć – szeregu majestatycznych wodospadów i pola namiotowego nad strumieniem. Zazwyczaj niebiesko-zielone wody kanionu przyciągają turystów z całego świata.
Fizjoterapeutka Hanna St. Denis, 33 lata, przyjechała z Los Angeles, aby zobaczyć te cuda natury podczas swojej pierwszej w życiu jednodniowej wyprawy z plecakiem. W zeszły czwartek wyruszyła na szlak przed świtem i dotarła do ostatniego z trzech kultowych wodospadów w południe.
Padał ulewny deszcz. Poniżej Wodospadu Beaver, pływak zauważył przyśpieszający prąd. Woda zaczęła wytryskiwać ze ścian kanionu, strącając skały, a strumień przybrał czekoladowy kolor i wezbrał.

„Powoli brązowiało na brzegach i robiło się coraz szersze, aż w końcu wyszliśmy stamtąd” – powiedziała St. Denis. Wraz z innymi wędrowcami wspięła się po drabinie na wyższy teren, z którego nie było drogi w dół, gdy poziom wody się podnosił. „Oglądaliśmy, jak ogromne drzewa wyrywane są z korzeniami z ziemi”.
Nie miała możliwości wezwania pomocy, ani nawet zobaczenia, co znajduje się za następnym zakrętem kanionu.
Na pobliskim polu kempingowym 55-letni Michael Langer z Fountain Hills w Arizonie zauważył wodę spływającą kaskadami do kanionu z innych miejsc.
„Dziesięć sekund później jeden z członków plemienia przebiegł przez pola namiotowe krzycząc: «Powódź błyskawiczna, ewakuacja, uciekać na wyżej położone tereny»” – opowiadał Langer.
Nieopodal grzmiący wodospad Mooney osiągnął monstrualne rozmiary, a przemoczeni turyści schronili się na podwyższonej półce skalnej i wcisnęli się w szczeliny.

Sygnały alarmowe
O godzinie 13:30 urzędnicy z Parku Narodowego Wielkiego Kanionu, sąsiadującego z terenem Havasupai, zaczęli odbierać sygnały alarmowe z urządzeń połączonych z satelitą, które mogą przesyłać sygnały SOS, wiadomości tekstowe i połączenia głosowe w miejsca, do których nie docierają telefony komórkowe.
„Kanion jest tak wąski, że bardzo trudno jest nawiązać łączność. Początkowo nie było jasne, jaka jest liczba ofiar śmiertelnych i obrażeń” – powiedziała Joelle Baird, rzeczniczka parku.
Park zmagał się z przesadnymi doniesieniami o masowych ofiarach, ale potwierdził alarmujące zdarzenie. Dwoje turystów – mąż i żona – zostało porwanych przez gwałtowną powódź, gdy wędrowali w pobliżu miejsca, gdzie potok Havasu Creek wpada do rzeki Kolorado.
Jak powiedział Baird, o godzinie 16:00 poprawa pogody pozwoliła na wysłanie helikoptera i zorganizowanie szybkiego patrolu naziemnego w tym rejonie.
Męża Andrew Nickersona zabrała tej nocy grupa spływająca pontonem na odcinku rzeki o długości 280 mil (450 kilometrów) przez Wielki Kanion.
„Byłem o kilka sekund od śmierci, gdy przypadkowy nieznajomy wyskoczył ze swojej tratwy i bez wahania zaryzykował życie, aby uratować mnie z rwących wód” – napisał później Nickerson w mediach społecznościowych.
Jego żona, 33-letnia Chenoa Nickerson, została porwana przez główny nurt rzeki i zaginęła. W piątek rozesłano zawiadomienie o zaginionej brunetce, wysokiej i o niebieskich oczach. Jak większość turystów na Havasupai, nie miała na sobie kamizelki ratunkowej.
Sezon gwałtownych powodzi
Erinanne Saffell, klimatolog ze stanu Arizona, powiedziała, że gwałtowne powodzie w kanionie były silne, ale nie nietypowe, nawet jeśli nie weźmiemy pod uwagę globalnego ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka, które skutkuje poważniejszymi ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi.
„To część pory monsunowej, a deszcz pada i nie ma dokąd spłynąć, więc może się rozprzestrzenić i wyrządzić wiele szkód ludziom, którzy znajdą się na jego drodze” – powiedziała.

Możemy dostarczyć różnorodne czujniki do monitorowania hydrologicznego, umożliwiające efektywne monitorowanie danych dotyczących prędkości poziomu wody w czasie rzeczywistym:

https://www.alibaba.com/product-detail/MODUŁ-BEZPRZEWODOWY-4G-GPRS-WIFL-LORAWAN_1600467581260.html?spm=a2747.manage.0.0.198671d2kJnPE2


Czas publikacji: 02.09.2024